środa, 28 maja 2008

chaos, ciągle chaos

Miesiąc Fotografii dobiega końca a dopiero Gutek - improwizując nietylko w czasie przemówienia - go otworzył.
Jasiek pisze relację i mówi, że ma już zakończenie a to przecież najważniejsze. Tylko ani Majestoso Mystico ani Andrey/Andris Marka Raidpere'a nie przemówiły. A Ania z Galerii Potockiej zachwycona! Bo w końcu Anię poznałam - po tysiącach maili i telefonów festiwalowych następuje w końcu moment poznania.
Gurdowa mi się marzy, tak w spokoju jeszcze raz wejść do synagogi i zapatrzeć się. Choć tam, wśród tych portretów, historii nieznanych można poczuć się intruzem.
A dziś był dzień spotkań przypadkowych, esemesów (nawet od taty!), nagłych porozumień i znów to olśnienie (że co?), że najlepiej uspokaja mnie pisanie.

Z ostatnich zdjęć moich nic nie wyszło. I to rzeczywiście jedyne co powinno mnie martwić. Ale tylko troszkę.

czwartek, 22 maja 2008

środa, 21 maja 2008

układam

Takie mam teraz wrażenie, że tylko układam papiery na biurku, ćwiczenia dla studentów, jakieś plany prac, książki na półkach, najlepiej wszystko według wzoru i systemu. Tabelki, listy, kosztorysy, w szafie ciuchy od linijki. No przecież Ordnung muss sein. Ale jak sobie poukładać w głowie? I skoncentrować tylko na tym CZEGO CHCĘ... To powinno być najprostsze. A NIE JEST.

While all were very impressed with your qualifications, I am very sorry to inform you that we are unable to offer you the fellowship on this occasion. Czyli w Kanadzie niczego nie poukładam.

Może to jednak dobrze.
Może nowy plan?

A w mailu innym:
uuuu, nie przejmuj sie, tylko pisz dalej, tak zawsze jest, ja chyba ze 100 odmow dostalem w zyciu



poniedziałek, 19 maja 2008

long distance

Max Frisch w Montauk:
kiedy kobieta płacze przez telefon staję sie bezradny, zupełnie bezradny; nie sposób ścisnąć jej za przegub ręki - co też by nic nie zmieniło.