środa, 28 maja 2008

chaos, ciągle chaos

Miesiąc Fotografii dobiega końca a dopiero Gutek - improwizując nietylko w czasie przemówienia - go otworzył.
Jasiek pisze relację i mówi, że ma już zakończenie a to przecież najważniejsze. Tylko ani Majestoso Mystico ani Andrey/Andris Marka Raidpere'a nie przemówiły. A Ania z Galerii Potockiej zachwycona! Bo w końcu Anię poznałam - po tysiącach maili i telefonów festiwalowych następuje w końcu moment poznania.
Gurdowa mi się marzy, tak w spokoju jeszcze raz wejść do synagogi i zapatrzeć się. Choć tam, wśród tych portretów, historii nieznanych można poczuć się intruzem.
A dziś był dzień spotkań przypadkowych, esemesów (nawet od taty!), nagłych porozumień i znów to olśnienie (że co?), że najlepiej uspokaja mnie pisanie.

Z ostatnich zdjęć moich nic nie wyszło. I to rzeczywiście jedyne co powinno mnie martwić. Ale tylko troszkę.

1 komentarz:

Aga pisze...

To jedne z najlepszych prac świata, te rzeczy Raidperra. Naprawdę trzeba Majestoso/Mistico.
A o Andrieju wiesz...