piątek, 4 września 2009

Najpierw ja kontra ja, bo nie mogę zrozumieć, że jestem przezroczysta. I krzyczę w sobie na siebie. Że to ja, i że to PRZEZE MNIE. Później ja i A. Ona mówi: gdzie ona jest ta Aga, którą chciałabyś być? - No idzie tu ulicą.....
I później się staje. Powstrzymuję łzy. Nie mogę zaakceptować sukienki i butów na obcasie. Jakby coś mówiło: to nie Ty. Toczę walkę cały czas. Ja kontra ja.

Jak patrzę na Yoko Ono (w filmie o Annie Leibowitz), która opowiada o zdjęciu i o tym, co stało się 4, 5 godzin później, jak łamie się jej głos... to zaczynam wierzyć w to, co już przestałam nawet widzieć.

... Wokół tylko marazm, jedni szukają usprawiedliwień, drudzy siebie nie w sobie. Powtarzamy schematy i zapominamy się nawzajem. Później czasem telefon budzi nas z letargu, ockniemy się na chwilę i znów za bardzo będziemy się bać, że schemat się powtórzy. Więc nie złamiemy go nawet jednym prostym esemesem. I znów nie zaczniemy czegoś nowego.

Dobrze, że blisko są Ci, co nie zapominają, widzą, popychają.

Brak komentarzy: