Podjełam decyzję i poczułam, że lżej mi się oddycha. Gdy jednak ktoś nagle o to pyta, ja wybucham histerycznym płaczem i nie mogę się uspokoić przez następne pól godziny.
Nie chodzi o to, że coś nie funkcjonowało tak jak należy, w tym czasie w tym miejscu mogło być tylko tak, ważne, że wiem. I to co wydawało się największym marzeniem, nagle po całym długim roku pracy, musi odejść. Będzie nowe. Będzie dużo miejsca na nowe. Proces czyszczenia trwa. Mózg się otwiera i zaczyna odpoczywać. Zaczyna tęsknić za wszystkimi najdrobniejszymi przyjemnościami. Robi się spokojniej.
Jeden krok do kosmosu.
środa, 15 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz