środa, 18 czerwca 2008

do bólu

Myślę sobie, a czemu by tak nie spróbować, próbuję i c u d o w n i e tak jest z tym próbowaniem. Ale kolekcjonerem przeżyć nie będę. Schematu sobie nie ułożę i nie wpiszę w niego wszystkich Was Szanowni.

moja matka nie jest boska (Bunkier Sztuki), byłam, widziałam i chciałam to zrozumieć. Ale moja mama najwidoczniej w całej swojej nieboskości właśnie boska jest. Społeczne tabu. Ok. Że ktoś mówi, to trudne i bolesne, być córką, ale i być matką, uważam za ważne. Interpretacje/adaptacje Utworu o matce i ojczyźnie Bożeny Keff przedstawione na wystawie jak najbardziej różnorodne. Też super. Ale czegoś mi brakuje. A może ja macierzyństwa nie rozumiem? Możliwe.
Krzyk dziecka z instalacji dźwiękowej Oli Buczkowskiej jednak bardzo długo już po wyjściu z wystawy brzmi w uszach. Ale zastanawia mnie sytuacja, kiedy to dziecko już nie woła. A ona nie może się z tym pogodzić. I to też istota macierzyństwa?

I tu pojawia się Do bólu Marcina Koszałki.

Emocje. Emocje. Emocje. Do bólu.

Brak komentarzy: