środa, 6 lutego 2008

aga postanawia pisać

Zastanawiam się, jak długo to trwa, jak długo trwa ten stan euforii, kiedy pracujesz i poświęcasz się pracy bez reszty. Jakbyś zawsze robiła coś ważnego. Wierzysz i nie przyjmujesz do wiadomości, że to może nie mieć dla kogoś znaczenia. Że to czasem jest bez znaczenia. Że mogłaś to zrobić szybciej, ale chciałaś dokładniej. Że w tym samym czasie mogłaś przeczytać kolejną książkę, którąś z tych koło Twojego łóżka. Że mogłaś dłużej pospać rano koło niego.


A ktoś mi kiedyś powiedział, że życie jest za krótkie, by próbować zbawić cały świat... Czy w takim razie wciąż beznadziejnie naiwna jestem? (Ależ piękny szyk mi wyszedł w tym pytaniu, iście germański!)

Brak komentarzy: